Już piąty raz ks. Dyrektor mieli w ręku czerwoną książkę. Znaczy z czerwoną okładką. Opus vitae1 – tak mówi jego dumnie zmarszczone czoło. W każdym bądź razie ostatnie z ukończonych. Rozmowa się nie klei. Każde zagajenie kończy się krótkim uhm. W końcu Lokalny Matematyk rzuca temat, który zawsze łapie.
– Podobno czarne dziury nie istnieją. Stephen Hawking tak ostatnio powiedział.
Lokalny Wuefista aż poskoczył.
– Gadasz. Przecież przez tę teorię stał się międzynarodową sławą! Twierdził, że z czarnych dziur ucieka promieniowanie. Gdyby dziury nie oddawały niczego, ostatecznie wchłonęłyby cały Wszechświat. Uciekające promieniowanie uzyskało nawet nazwę „promieniowania Hawkinga”.
– To nie całkiem tak. Istnieje spory konflikt pomiędzy teorią względności Einsteina i dynamiką kwantową. To wymagało doprecyzowania i pewnej zmiany teorii – precyzował Pan Marek.
Dyrektor kątem usłyszał rozmowę. A, że fizyka kwantowa mocno go interesuje, odłożył czytaną książkę – zresztą własnego autorstwa i jeszcze pachnącą farbą – i wnet stanowczo (oraz jak zwykle rzeczowo) rozstrzygnął spór.
– Wczoraj płaciłem za gaz za okres ogrzewania podczas ostatnich mrozów. Dzisiaj patrzyłem na konto. Czarna dziura. Jednak istnieją.
Hawking by się zdziwił takim prostym dowodem.
1 opus vitae – z łaciny dzieło życia