A gdy siedział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego uczniowie i pytali na osobności: «Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?»
- Samo stwierdzenie, że uczniowie pytają Jezusa na osobności wskazuje na brak rozgłosu i pokazuje klimat intymności. Kiedy zadają pytania: Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata, to nie ma tłumów. Wszystko dokonuje się po cichu, w normalnej rozmowie, bez obsesyjnych i fanatycznych sensacji. Kiedy to nastąpi – odnosi się do zniszczenia świątyni. Jaki będzie znak Twego przyjścia – zawiera pytanie: kiedy będzie koniec świata?
- Uczniowie pytają o powtórne przyjście Jezusa. Raz ono dokonało się w chwili narodzenia Pana w Betlejem, a to drugie oznacza powtórne przyjście, na końcu świata. Pierwsze odbywało się w tajemnicy. To drugie już z takie tajemnicze nie będzie. Nazywa się ono paruzją. Słowo to pochodzi z greki i oznacza: pojawienie się władcy lub wysokiego urzędnika.
- Jeden ze współczesnych mistyków, niedawno zmarły dominikanin o. Badeni mówił, że ludzie już nie wierzą w paruzję – powtórne przyjście Jezusa – bo sami praktykujący katolicy przestali w to wierzyć. Nie czekają na Jezusa i Jego powrót jak ukochany na ukochaną, wpatrując się w okno. Ale zawsze tak nie było. Św. Paweł w jednym ze swoich listów, wprost upomina ludzi, że wpadli w obsesyjność powrotu Jezusa. Dlaczego? Tak czekali na paruzję, że przestali zajmować się codziennymi obowiązkami. Bardzo ważne jest oczekiwanie na Jezusa ale bez obsesyjnej fantazji, zaprzestania codzienności, zmagania się ze sobą każdego dnia, troski o swoją rodzinę, dzieci, wychowanie, kupowanie chleba itd. Nie trzeba wszystkiego rzucać i zapominać o tym, co mam robić. Nie można spędzać wielu godzin w kościele i zapominać o rozmowie ze swoim synem, córką, mężem czy żoną. Bo takie podejście do sprawy jest ucieczką w religijność.
- Czy gdyby dziś św. Paweł pisał i upominał w sprawie paruzji, to zastosował by ten sam argument upominania? Chyba nie. Dziś pewnie by upominał: dlaczego nie czekacie na Jezusa? Dlaczego cały czas pochłaniają was codzienne sprawy? Dlaczego staliście się pracoholikami?
- Warto w czasie tej medytacji zobaczyć siebie w tym właśnie kontekście. Jak ja oczekuję na Jezusa i czy w ogóle na Niego czekam? Czy przypadkiem nie robię z objawień, wizji itp. jakieś sensacji XXI wieku? Czy temat końca świata nie jest dla mnie obsesją? Czy nie uciekam w świat religijnej fantazji albo czy religia, wiara jeszcze mają coś do powiedzenia w moim życiu? I ostanie pytanie: czy tęsknię za powrotem Jezusa?
Na odstawie K. Wons, Czasy ostateczne, Kraków 2012