Kawa. Jedyna używka na jaką sobie pozwalamy w szkole. I to w słusznych ilościach. Dyrektor po prostu lubi, prefekt toleruje, a rozmowa jakoś lepiej się toczy. Bo kawa ma jakieś takie właściwości wspólnototwórcze. I w naszej szkole stoją aż cztery ekspresy do kawy. Trzy w sekretariacie i jeden w pokoju nauczycielskim. Niektórzy mówią, że to z powodu przerobu. Chyba nie. Ot tak na wszelki wypadek. Co ciekawe – tylko jeden kupiony. Inne zostały ofiarowane. Trafiony prezent.