Pewnego dnia mały motyl zaczął wykluwać się z kokonu. Mężczyzna usiadł i przyglądał się, jak motyl przeciska swoje ciałko przez malutki otwór. Wtedy motyl się zatrzymał — jakby zaszedł tak daleko jak mógł i dalej już nie miał sił. Mężczyzna więc postanowił mu pomóc: wziął nożyczki i rozciął kokon. Motyl wydostał się z niego bez problemu, miał jednak wątłe ciało i bardzo pomarszczone skrzydła. Mężczyzna dalej go obserwował, spodziewając się, że motyle skrzydła zaczną stopniowo grubieć, powiększać się, dzięki czemu motyl będzie mógł odlecieć i zacząć żyć. Tak się jednak nie stało. Motyl spędził resztę życia, czołgając się po ziemi z mizernym ciałem i pomarszczonymi skrzydłami. Do końca życia nie był w stanie latać. Człowiek w całej swej życzliwości i dobroci nie wiedział, że walka motyla z kokonem była bodźcem dla jego skrzydeł, że motyl jest w stanie latać tylko wtedy, gdy pokona opór kokonu.
W życiu również jest wiele momentów, w których trud pozostaje tylko naszym udziałem. Chciałoby się wtedy prosić o wsparcie, ulgę, o odpuszczenie wymagań – to normalne. Jednak to, co daje siłę – to pozorne poczucie bezradności i przegranej. Życiowe wydarzenia na pozór bezsensowne i trudne, z perspektywy czasu stają się na tyle istotne w historii życia, że bez nich nie powstałaby najpiękniejsza wersja naszego „Ja”…
Daria Pietrzak