Będziecie słyszeć o wojnach i o pogłoskach wojennych; uważajcie, nie trwóżcie się tym. To musi się stać, ale to jeszcze nie koniec! Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będzie głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi. Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści (Mt 24,6-8)
- Oprócz zwodzicieli, o czym medytowaliśmy poprzednim razem, będą jeszcze złowieszcze informacje o wojnach. Co więcej! Jezus o tym mówi, że to musi się stać i jednocześnie zachęca do spokoju. Chciałoby się powiedzieć: Panie ja się boję tych wojen, strach mnie ogarnia, a Ty mówisz i zachęcasz do spokoju? W jaki sposób mam to czynić? Jezus przekonuje, ż Bóg ma nad wszystkim kontrole, panuje nad biegiem historii „A oto ja jestem z Wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Dlaczego Jezus mówi o tych wydarzeniach? Nieład w sferze ducha prowadzi do nieładu w sferze: rodzinnej, społecznej, międzynarodowej czy kościelnej. Dziś gdy patrzymy np. na Ukrainę i mocarstwa tego świata widzimy to bardzo wyraźnie.
- Często mówi się o kryzysie zbrojnym, ekonomicznym czy innych kryzysach. Ludzie jednogłośnie orzekają, że jest to złe. Ale w kryzysach w sferze ducha ulegają poglądom, że to prywatna sprawa, nie ma wpływu na resztę. Jezus tutaj pokazuje wyraźnie: kryzys duchowy to początek pozostałych kryzysów, konfliktów zbrojnych itd. Nieład w świece bierze się z nieładu w ludzkim sercu – mówi ks. Wons. I nie jest to wynik jakiegoś fatalizmu albo tajemnych zjawisk i sił. Nie jest też wywoływany tajemnymi datami z horoskopu czy przepowiedni Majów. Pochodzi od nas, z ziemi, z nieuporządkowanego serca.
- Owszem istnieje osobowe zło, zły duch, który na konflikcie, kłótni, podejrzeniach robi swój interes. Celem złego ducha jest atakować Boga, a że tego nie może uczynić to atakuje Jego Stworzenie – Człowieka i chce je zniszczyć. Jak się to dokonuje: konflikty, podejrzenia, sądy, grzechy seksualne, niewierności w małżeństwie, wygodne życie w kapłaństwie, zakonie, beztroska w podejściu do szkolnych obowiązków. Ale Jezus też tu mówi, że demoniczne działanie zła jest także pod kontrolą Boga. Jednak trzeba pamiętać, że zły duch będzie zadawał ból uderzając w słabe punkty człowieka.
- To cierpienie, o którym mówi Pan jest po to aby uzmysłowić sobie, że to co trwałe rodzi się w bólach, jak dziecko podczas porodu. Ciąża i poród trwają długo i jest to proces. Ale np. aborcja, przerwanie życia to krótki proces i ruina. Podobnie jest i w życiu: nasze codzienne obumieranie, zmaganie się ze sobą jest po to aby owo ziarno naszego życia wpadło w ziemie i tam obumierała. I wtedy przyniesie nowy owoc. Cierpienie zwiastuje nowe narodzenie. Jezus pomaga nam zobaczyć początek nowego życia. Ma ono miejsce nie wtedy, kiedy pojawia się owoc, ale kiedy obumiera ziarno – mawia ks. Wons.
- W tej medytacji będę prosił Pana abym nie ulegał katastroficznej wizji fałszywych proroków o wojnach i kataklizmach. Nie będą podsycał wizji horoskopów czy innych przepowiedni, które wywołują sensację. Będę prosił o wiarę w to, że Jezus trzyma nad tym wszystkim rękę. Będę badał moje serce czy przez nieuporządkowane myśli, słowa, uczynki nie wprowadzam wojen, konfliktów w swojej rodzinie, wspólnocie, zakonie, szkole.
Na odstawie K. Wons, Czasy ostateczne, Kraków 2012