Lokalny Wuefista przyszedł do Szkoły ze szklistymi oczyma. Złość aż biła z jego spokojnego zazwyczaj oblicza. Wyglądał jak Szkot z filmu „Braveheart”. Niestety nasi nie mieli wczoraj tak walecznych serc. Przegrali ze Szkocją. Zresztą był (jest?) czas przywyknąć. Do przegranych.
– Nawet nic nie mów – syknął do Lokalnego Matematyka. – I kawy też nie chcę. Ciśnienie mi skacze.
Wszyscy zamilkli. Bo i milczeć należy, kiedy ktoś przeżywa tragedię/traumę. To się współczucie nazywa.
Milczenie było nieznośne. Przerywało je ciche kaszlnięcia Dyrektora. Widać było, że ks. Dyrektor dumny był ze swojego pracownika. On za sportem jak nasz kot za głaskaniem – zdawało się mówić Dyrektora dumne spojrzenia.
– Nic się nie stało – cichym głosem zaczął jak to Polak Pan Marek.
– Nawet nic nie mów – syknął Pan Łukasz jak szkocki wojownik do angielskiego rycerza we wspomnianym filmie.
I tak w ciszy już trzy godziny. Jak on za tym sportem!